Busikiem z lotniska docieramy do dworca autobusowego w Colombo. Staramy się odnaleźć autobus do Kandy. Na szczęście miejscowi są na tyle mili, że zapytani o niego doprowadzają nas pod same jego drzwi. Dworzec przepełniony autobusami przeciskającymi się po nie wielkim placyku docierają od wjazdu do stanowisk i z powrotem. Ogólny harmider, wokół jedna wielka chmura spalin z której co chwilę słychać krzyki naganiaczy przeplatane z klaksonami autobusów. Jest popołudnie, do Kandy mamy około 100 kilometrów i po nieciekawej drodze z lotniska nie widzę tego różowo. Na szczęście autobus nie jest przepełniony, mamy miejsca siedzące i po kilkunastu minutach ruszamy.